piątek, 25 marca 2016

CYCKI bez kompleksów 3. Rozmowa z Pauliną Cycmejkerką

Nie ma w życiu przypadków. Po pierwszym poście serii *Cycki bez kompleksów* wiedziałam, że temat trzeba pociągnąć. Mniej emocjonalnie, a bardziej merytorycznie. 




Jak to z nami kobietami jest. To lubimy te cycki czy nie?!




Poznajcie, tak jak i ja poznałam, Paulinę- braffiterkę. 




Oczywiście nasza znajomość zaczęła się od żali i narzekań na mój biust.  Jak się dowiedziałam czym zajmuje się zawodowo wiedziałam, że mogę wylać wszystkie swoje frustracje... bo jak tu uciec spod obstrzału czujnego oka specjalisty...Na początek zostałam złajała za zły rozmiar stanika, pochwalona za ładny biust. Ruszyłyśmy do butiku w którym pracuje. Z rozmiaru 75E zrobiło się 65 HH... Na koniec opowiem jakie były efekty tej wizyty... 



Jesteś brafitterką albo jak sama siebie nazywasz cycmakerką. Jak często spotykasz się z tym, że kobiety odrzucają swój biust. Jakie mamy problemy i obsesje?



Pół na pół. Takie są moje obserwacje. Równie często spotykam kobiety, które lubią swój biust, jego kształt, kondycję i rozmiar, jak i te, które odrzucają swoje piersi. Najlepiej widać to po tym, jak zakładają biustonosz. Jedne delikatnie układają piersi w miseczkach, pełną dłonią wygładzają linię biustu, a drugie szarpią, na siłę upychają piersi w miseczkach, pośpiesznie zapinają haftki, jeszcze nie obejrzą dokładnie jak leży, a już krzywią się do swojego odbicia w lustrze. Kompletnie odrzucają ten atrybut kobiecości. 

Najczęstszy problem to niezrozumienie tego czym jest biustonosz i jak powinien wyglądać na naszym ciele. Standardem jest : "ale tu pod pachami mi teraz wystaje! Na plecach mam wałki!". Dlatego kobiety wybierają za luźne obwody. Piersi równomiernie rozłożą się wszędzie wokół, tylko nie w biustonoszu, nie ma wałków pod pachami, ale za to piersi wędrują na plecy i przez to sylwetka na pewno nie wygląda szczuplej. 
Problem nr 2. to rzadko która kobieta postrzega biustonosz jak np. odpowiednie obuwie. Dobrze wyprofilowany but świetnie stabilizuje i ustawia stopę.Tak samo jest z odpowiednim biustonoszem! Działa jak gorset! Poprawia sylwetkę, pomaga dźwigać ciężar (przy większym biuście) i nie pozwala tkance tłuszczowej wędrować na plecy. 

Mamy obsesję rozmiaru. Albo nie chcemy mieć biustu w ogóle, albo chcemy większy czy inny kształt. To smutne. Wiele kobiet ma fenomenalny biust. W świetnej kondycji i jeszcze potrafią powiedzieć, że wykarmiły dwójkę dzieci. 

Kolejny problem to pielęgnacja biustu i dekoltu. Duża część pań odwiedzających salon zupełnie otwarcie przyznaje się, że nie pielęgnuje biustu. To tak, jakby nigdy nie robić peelingu twarzy, nie używać kremu i hodować na twarzy cmentarzysko martwego naskórka! No i klasyk- niedobrany biustonosz. I dziwić się,że po latach cycki są dłuższe niż większe!

Wydaje mi się, że więcej uwagi kobiety poświęcają szorowaniu pięt i goleniu nóg, niż dopieszczaniu biustu. A przecież dekolt zdradza nasz wiek. Nie wiem czy któraś z moich przyjaciółek dotyka swoich piersi, bo je lubi. Dotyka,głaszcze, traktuje kremami, albo medytuje z dłońmi na piersiach. Niewiele kobiet wie ile energii płynie właśnie z piersi! Prosta rzecz by 20 minut dziennie leżeć na plecach, położyć dłonie na piersiach i medytować, kochać swój biust. To droga do samoakceptacji. Do akceptacji atrybutu kobiecości - piersi. :-)



W Polsce operacje plastyczne biustu nie są tak popularne jak w USA czy na zachodzie, ale wiem, że z kobietami po operacjach także pracujesz. Co nimi kieruje? Co mówią o samej operacji i jak zmienia się życie po?



Poznałam mnóstwo kobiet po operacjach biustu, szczególnie zmniejszeniu. Wszystkie, absolutnie wszystkie, są zadowolone ze swojej decyzji. Te, które powiększyły piersi (implantami, ostrzykiwaniem własnym tłuszczem, np. z brzucha czy ud) i te, które zmniejszyły biust. 

Tymi z dużym biustem kieruje najczęściej zmęczenie. Zmęczenie tym, że ciężko jest pomalować paznokcie u stóp, na ramionach pojawiły się wyżłobienia od ramiączek biustonosza, że trzeba kupić sukienki, kurtki, większe niż potrzeba, bo ciężko zapiąć się w biuście, albo guziki strzelają bo bluzka za ciasna. Obsesja że ludzie patrzą na ich piersi,a nie twarz. Mają wrażenie, iż są jednym wielkim cyckiem! Zmęczone są ograniczeniami, jakie stawia przed nimi ich własny biust, no co za niewdzięczność cholernego ciała! 

Kobietom, które powiększyły biusty, już nie towarzyszy dylemat czy mogą ubrać głęboki dekolt, albo czym nadać odpowiednich proporcji.

O samej operacji mówią szczerze, że bolało, że było ciężko, że tego się nie spodziewały, pojawiła się zakrzepica, były pozbawione czucia wokół brodawek np. Później podkreślają, że to była najlepsza decyzja i, jeśli byłoby trzeba, przeszłyby przez to raz jeszcze. Chwalą się nowymi cyckami! Pokazują piersi bez żadnego wstydu. Pamiętam taki dzień, gdy w salonie zorganizowałyśmy spotkanie dla pań po zmniejszeniu biustu. Tak się rozluźniły, poczuły się swobodnie w swoim towarzystwie, że biegały po salonie bez bielizny i pokazywały sobie piersi! 

To zaskakujące jak bardzo zmieniło się ich życie po operacji. Doskonale pamiętają jaki ból przeszły, ile stresu i wątpliwości przysporzyło im samo podjęcie decyzji. Teraz dumnie wypinają pierś, chwalą się prawie nowym ciałem. Ich postawa życiowa nie przypomina tej sprzed operacji. Kobiety, po takiej zmianie, są bardziej roszczeniowe wobec świata. Pragną żyć bardziej, mocniej, chcą więcej. Nie ogranicza ich własne ciało. Piersi są błogosławieństwem, nie przekleństwem.


A co można zmienić, zrobić mniej urazowo?



Mniej urazowym zabiegiem, o którym wspomniane kobiety często nie wiedziały, jest dobrze dobrany biustonosz. Odpowiednio dopasowany biustonosz często okazuje się wystarczającym wsparciem dla dużego biustu i wypełnieniem dla drobnego. Proste i nieinwazyjne. 


***

Paulina dobrała mi odpowiednią bieliznę. Nauczyła jak się obchodzić z nią i biustem. Jak go układać by dobrze leżał w miseczce...Układać- nie wrzucać- jak do tej pory. I nagle poczułam się lepiej, zaczęłam dotykać i postrzegać inaczej swoje piersi. Zaczęły mi się podobać. Mimo rozmiaru ładnie się układały pod bluzką, nie wychodziły przed szereg, czytaj mnie, a zdumiewająco dobrze się prezentowały. Po prawie roku od tego czasu muszę stwierdzić, że biust stał się jędrniejszy- serio serio. Lepiej wygląda. Ja się z nim lepiej czuję. Paula twierdzi, że bieliznę należy zmieniać (nowy fason, nie pranie), przynajmniej raz roku, bo zmienia się kształt. I ja już w tej kwestii we wszystko jej uwierzę. Jaki wniosek- warto iść do specjalisty i zainwestować w dobrą bieliznę. Jak pewnie większość z was, myślałam, że coś wiem na ten temat. Okazało się, że wiem bardzo mało. Dobrze dobrana bielizna jest nie tylko piękna, ale przede wszystkim niezbędna do utrzymania dobrej kondycji piersi. Więc daruj sobie staniki z sieciówek. Chcesz mieć ładny biust na długie lata? Musisz w niego zainwestować. Nie tylko w stanik, ale i pielęgnację.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz