wtorek, 22 marca 2016

Rolnik szukał żony. Ale czy na pewno?

Wszelkie hity oglądalności z zasady omijam dużym łukiem. Nie mam do nich przekonania, to co powszechnie bawi gawiedź, niekoniecznie bawi mnie. Aczkolwiek przyznaję się do skrytej lubości do podglądania. Ludzie nigdy nie przestają mnie zaskakiwać, wbrew pozorom często dobrze. Rolnik Szuka Żony (RSŻ)- nazwa cokolwiek chwytna, od razu skojarzy mi się z przaśnym stylem życia oraz niewymagającymi rozrywkami. Zaintrygował, aczkolwiek, nie od razu podjęłam wyzwanie by zbadać nowy format.
Już za chwilę, za momencik rusza nowa już 3 seria i warto się zastanowić co te historie wnoszą do naszego życia oraz co mówią o nas...polakach, ludziach...
Poprzednie dwie edycje wciągnęłam jak ćpun kreskę. W ciągu 2 dni pochłonęłam 12 odcinków. No cóż, jestem kobietą lubię romantyczne historie. Sama kibicowałam uczestnikom, ale mając do czynienia zawodowo z mediami nie mam złudzeń:

Telewizja kłamie
Bez dwóch zdań świat telewizji to świat wykreowany, odpowiednio zmontowany. Ma pobudzić oglądalność, wzbudzić niezdrowe zainteresowanie i emocje. Z tego co się orientuję, jak na tak niskobudżetową produkcję (w porównaniu do TVN, TVP prezentuje dużo niższy poziom) oglądalność była bardzo dobra- i o to w tym wszystkim chodzi. Bo przecież nie o uczestników, ich dobrostan, szczęście.
Postać każdego bohatera widzimy tak jak chcą tego producenci. Amatorzy nie mający doświadczenia w kreowaniu wizerunku, zgadzają się na ustawione sytuacje, zasugerowane wypowiedzi, pokazywanie intymności. Produkcja to starzy wyjadacze, doskonale wiedzą co się sprzeda, nie zawahają się użyć- ciebie uczestniku- jako mięsa armatniego. Walka nie jest równa. Ale ty  myślisz o sobie w kategoriach wyciśnięcia cytryny do końca, bo teraz jesteś ważny, to twoje 5 minut, zgadzasz się na wszystko. Zostaje tylko jeden szkopuł, że program się skończy, ten wykreowany świat i intensywny czas też. Kto ma dzięki niemu zarobić, zrobi to. Ale ty z szarganą opinią zostaniesz, w wiosce czy miasteczku. Będą jeszcze długo pamiętać o tym co nie zawsze jest zgodne z prawdą. Smród będzie utrzymywał się przez kolejne miesiące czy lata... Hejt poleje się w hektolitrach. Jesteś na to gotowy? Może ty tak, ale twoi bliscy?
Widzowie mają dostępne strzępki sytuacji, za to bujną wyobraźnię. Poza tym i tak wiedzą lepiej. Doskonale ukazują to komentarze pod artykułami czy na profilach społecznościowych, są jak wrząca woda...Ludzie w to wierzą, żyją tym i się ekscytują. Pół biedy jeśli pokarzą cię jako bidulkę, wszyscy będą współczuć. Gorzej jeśli masz rolę drania.
Zanim się zgłosisz i pomyślisz, że wygrałeś los na loterii życia, bo wzięli cię do programu, przemyśl czy ewentualnie stać cię na psychologa lub psychiatrę. Bo jak zgasną światła, nie będzie już "ujęcie, akcja!", zostaniesz z tym całkiem sam. Troskliwa opieka produkcji się skończy... po adrenalinowym kopie, zostanie kac i zjazd...


Tylko kobiet żal
Mniej więcej zawsze wygląda to tak: na początku panowie deklarują wielkie zaangażowanie, poszukiwanie miłości życia, otwartość i oddanie. Doskwiera im długoletnia samotność. Poszukują kobiety jak beduin wody na pustyni, ale ale, jak sytuacja się rozkręca nabierają wiatru w żagle. Ich postawa nagle ulega zmianie, wcześniej pies z kulawą nogą na nich nie spojrzał, a teraz kilkadziesiąt kobiet obdarza ich atencją, wabi, kusi, kokietuje. Najpierw słowem pisanym, później wdziękami. Stają się pewniejsi siebie, wymagania rosną w zastraszającym tempie, czują się panami sytuacji. To przecież one mają się starać, oni są nagrodą w stawce. Panie ruszają do wyścigu, co niektóre gotowe na radykalne kroki by pozbyć się konkurencji. Patrzę na to z podziwem, jak można się poniżać. Walczą, kłócą się, rywalizują. Tyle, że kandydaci bacznie to obserwując jeszcze bardziej stają się grymaśni. I niestety, doczochranie się do finału wcale nie oznacza sukcesu, a najczęściej srogie rozczarowanie. Z dwojga złego lepiej odpaść w połowie programu, niż zainwestować siebie i rozczarować srodze na mecie. Bo jak już pokazała historia tego programu, ego urasta do takich rozmiarów, że panowie kapitulują, wycofują się rakiem, nagle pragną przyjaźni a nie miłości, ewolucji, a nie rewolucji... Pod koniec to już chyba sami nie wiedzą czego chcą. Od tego nadmiaru przewraca im się...podłoga z sufitem...

A kobiety... zaufały początkowym założeniom, a one niestety w trakcie się zmieniły. Bo teraz można nie tylko wybierać z kandydatek, ale i z całej rzeszy fanek, których grono zwiększa się z dnia na dzień. Panie...zostają z niczym. Ani rolnika, ani spokoju, bo ich poczynania także są bacznie obserwowane i komentowane. Złamane serca, zainwestowane emocje. Gdyby to wszystko jeszcze było jasne i czytelne. Ale nie jest, panowie rozgrywają wspaniałe roszady, tej kwiatek, tamtej uśmieszek. Podsycają, podpuszczają. Nie wiadomo o co chodzi do samego końca.

Wnioski
Jeśli jesteś starym kawalerem i chcesz się dowartościować to program dla ciebie. Nagle zrobi się wokół wielki szum, uwielbienie, a przynajmniej wzrośnie zainteresowanie. Przy okazji, a może głównie, pozałatwiasz swoje sprawy, zareklamujesz biznes czy inną działalność. Miłość, żonę...może znajdziesz w międzyczasie. Przecie do wyboru oprócz kandydatek, będą panie z całej Polski śledzące losy bohaterów. Nic tylko przebierać!
Jeśli jesteś kobietą i na prawdę szukasz męża, to raczej od razu odpuść. Jeśli cenisz siebie oraz prywatność- tym bardziej. Natomiast, gdy doskwiera ci brak mocnych wrażeń, zaistnienie w mediach, a do tego masz mocny charakter, podejmij rękawicę. Zaprezentujesz się, masz szansę zostać celebrytką, a jak będziesz obrotna jakiś kontrakcik reklamowy wpadnie. Kreuj się, kreuj. Morze możliwości. Tylko raczej nie licz na miłość.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz