środa, 30 lipca 2014

Miłość kontra...cały świat


Często w głowie rozdajemy wakaty komu należy się miłość, szczęście, seks. A rzeczywistość, jak zawsze potrafi nas zaskoczyć. Zamartwiamy się, że z takimi nogami, cellulitem, biustem, uszami, kolanami, czymkolwiek, nikt nas nie pokocha. Wszystko nie do zaakceptowania. Nie mówiąc już o charakterze: rozchwiana histeryczka, sama nie wiedząca czego chce i co ze sobą zrobić. Raz gorąca jak lawa, ta sama potrafiąca być zimna jak lód. Tego nikt nie wytrzyma! Myślimy o sobie, że nie da nas się kochać.

Jeśli tak o sobie myślisz obejrzyj te filmiki, na pewno zmienisz zdanie!




                                          

poniedziałek, 28 lipca 2014

Biedronka kontra Alma- kulinaria, jakość i seks

Życie mamy fast, fast uprawy, jedzenie, relacje, spotkania. Szybko, w biegu i pośpiechu. Złap ten pociąg zanim ucieknie, przecie takie wymagania rynku, klientów, współczesności, życia- najlepiej zwalić na życie. Dużo, tanio, z prędkością światła. Zanim się obejrzysz, kolejne święta, urodziny, ktoś się rodzi, ktoś umiera. Puszystego biszkopta robi się zbyt długo i pracochłonnie, lepiej kupić gotowego w markecie, skomponować krem z torebeczki, truskaweczkę piękną, czerwoną, wielką jak...no wielgachną. Z uprawy intensywnej. Tyle pracy, a jeszcze małe hobby kulinarne na boku. Jest alibi do hiper zajętości, plus 100 do wspaniałości, jedna noga w świecie Tych Super Ogarniających. Każdy z nas, no, może oprócz Ewy Chodakowskiej i odżywiających się energią kosmiczną, czasami wchłonie hot- doga na stacji- z dwoma sosami, paczunię chipsów czy inne świństewko. Organizm się domaga, ta mała rozpusta raz na czas. Po kryjomu przed samym sobą. Złe kalorie smakują najlepiej, leczą smutki szybciej niż prozac, bo ten podobno zaczyna działać po miesiącu. No, a my tyle czasu nie mamy! Producencie, bój się boga w którego wierzysz! Miesiąc czasu? Toż można zejść z samego czekania. Ma być szybko i skutecznie, nie wiesz jakie są wymagania rynku??? Szczególnie szybko i... wyjątkowo skutecznie.

Była sobie Biedronka, dużo, za mało. Jakość psa zmielonego z budą, smyczą i zaparciem, z wdzięczną nazwą Szyneczka Babuni, warzywka trzeciego sortu, małe parchulki czarnobylskie i serek żółty z plasteliny. Wszystko przy wtórze kurzu i ogólnego syfu- czyli swojsko.  A lud tego chciał- na początku. Dzielni klienci B. dziwili się jak można kupować w Almie, jak wszystko droższe o 2 zł. No i co z tego, że ładnie, czysto. Produkty luksusowe. Kto to widział nabywać szynkę za 50zł/ kg jak i tak będzie z tego...kupa. Ale z czasem, borem, lasem, to nie wystarczyło. Biedroneczka zaczęła podnosić jakość, nawiązała kilka intratnych kontraktów, dostawców, i mamy mięsiwo z Sokołowa, a nie ubojni szczurów. Społeczeństwo zaczęło wymagać, budować świadomość, na gruzach PRL`owskiego "Nie ma! Nie ma i nie będzie! Mydełkiem się podrasuje i ze szkapy zrobimy rumaka. Tu na razie jest  ściernisko, ale będzie San F.". Nastał wyścig zbrojeń. Kiedyś B. było passe, dla biednych, wygłodniałych studentów, emerytów i bezrobotnych utracjuszy. Ale nie dziś, w wyścigu po nowości z gazetki rusza bogaty i biedny, pan i żebrak. Demokratycznie panie! Nie ma równych i równiejszych. Koneserzy taniego piwa Triksi nabrali ogłady.

 Rozwijamy się, zmieniamy, testujemy, także w dziedzinie seksu. Już byle kiełbasa nie zwali z kolan.

Ale co nas obchodzi Biedra i Alma, jak mamy rozmawiać o seksie.

Z seksem jak z jedzeniem. Mamy:

* degustatorów wyrafinowanych smaków- mało, ale wyjątkowo, dystyngowanie

* tradycjonalistów typu schabowy z kapustą modrą- klasycznie, regularnie, bezpiecznie

* fanklub fast food`ów- szybko się zapchać, natychmiastowa szyba ulga, duża dostępność, wartości odżywczych i towarzyskich żadnych

* wegetarian- czyli czegoś mniej, ale dla większego dobra, z ideą

* obżartuchów kompulsywnie konsumujący- ilość, nie jakość

* dziwaków, lubujących się w robakach i owadach, kuchni molekularnej- poszukują owych wrażeń, znudzeni prawie wszystkim

* konsumenci kuchni meksykańskiej- czyli na ostro lub bardzo ostro

* suszożercy- są zaprzeczeniem zjadaczy schabowego, harmonia, pozytywny zen

* głodujący- we wszystkim tacy sami, cierpią na brak, bez różnicy czy powodem jest kasa, czy partner do seksu

Pamiętajmy, że dobra dieta to kuchnia urozmaicona ;) A na zakupy warto udać się kiedyś tam, gdzie zwykle nie zaglądamy, możemy się pozytywnie zaskoczyć.


Ps. Czy fast seks jest zły? Nie! Byle się nie stal głównym daniem.
Ps.2 Drogi Zarządco Almy i Biedronki, absolutnie czujcie się wyróżnieni, a nie obrażeni, staliście się tak ważni w kulturze popularnej, że podaje się Was za przykład.


czwartek, 24 lipca 2014

Kobieta płacze pochwą

Już dawno było wiadomym o „ płaczącej pochwie”, ale kolebką wiedzy jest, była i będzie, medycyna chińska. Zakłada ona holistyczne, całościowe podejście do człowieka. Nie ma w niej rozerwania na ciało, umysł i duszę. Wszystko jest zintegrowane. Ulecz duszę, a uleczysz ciało. Uleczysz ciało wzmocnisz duszę. Nasze „ w zdrowym ciele zdrowy duch” nie jest głupie. Jakby nie patrzeć, ośrodkiem kobiecości jest jej wagina, a kiedy ona choruje, czytaj: torbiele, mięśniaki, pochwice, upławy, bolesne miesiączki, inne, to oznacza, że ta kobiecość jest zszargana. To są lata poniżania i umniejszania. Złego traktowania. Skutki patriarchatu. Często swoje początki biorąc w dzieciństwie. Tłamszenie seksualności dziecka, brak szacunku do jego intymności, zła relacja z ojcem, matką, odrzucenie, poniżanie i osądzanie. Brakuje słów o miłości i szacunku. Zawsze bywali mądrzy rodzice, niestety przeważnie w mniejszości. Więc wizyta u lekarza na niewiele się zda, zlikwidujemy sutki, a nie przyczyny. Czyli mamy doskonałe szanse na powtórkę z rozrywki.

Ostatnio miałam przyjemność pracować z dzieciakami ze szkoły podstawowej, w sumie 50 osób. Stawiałam jedno pytanie: czy lubisz siebie i za co. Wymień 4 rzeczy, cechy, które w sobie cenisz. W grupie klas I- IV na 25 osób 2 powiedziały, że siebie lubią. Wymienienie co w sobie lubią zajęło im 30 min. I najczęściej pojawiały się włosy. Gorzej było w klasach IV- VI. Tam nikt siebie nie lubił, a doskonała większość nie umiała wymienić choćby 4 atrybutów. Tragedia. Dziewczyny były piękne i zachwycające, totalnie nie widzące siebie, swojego piękna zewnętrznego czy wewnętrznego. Chłopaki w tym wieku to takie trochę larwy czekające na wyklucie, ale z nimi też nie było lepiej. Wszyscy razem są potencjalnymi pacjentami z różnymi zaburzeniami biorącymi się właśnie z braku akceptacji.

Mama z córką od małego powinny rozmawiać o TYCH sprawach- uwielbiam takie owijanie w bawełnę. Co to znaczy tych sprawach? O miłości, namiętności, seksie, bliskości i relacji? To takie straszne??? Najlepiej przemilczeć, czego nie widać, tego nie ma. Czytałam pewną książkę, popłakałam się ze wzruszenia, była tam opisana relacja matki i kilkuletniej córki, gdzie mama uczyła małą kochać siebie, akceptować swoje ciało i kobiecość. Nagrodą dla mamy były słowa dziewczynki:  „ mamusiu jaką mam fajną gilgotkę”. Wzruszające. Nie cipkę- dla mnie to określenie brzmi obrzydliwie, kuciapkę czy muszelkę. Gilgotkę! Miejsce piękne dające przyjemność i przyjmujące ją. Skarbnicę na nowe malutkie życie. Nowe życie wychodzące z cipki mniej mnie przekonuje, niż to wychodzące z gilgotki. Założę się, że ta przyszła kobieta nie będzie miała problemów z tożsamością czy seksualnością.

Wracając do płaczącej pochwy. Kobieto, jeśli masz z nią problem, to ktoś, a może TY SAMA, sponiewierałaś swoją kobiecość, lub jej nie wykształciłaś. To nie jest przecież tak, iż  z dorosłością fizjologiczną nadchodzi świadomość, niestety, to tak nie działa. Kiedy ciało daje sygnał o chorobie, to powstała ona dawno w głowie. Tam należy się uporać przede wszystkim z problem. I kochać. Swoją gilgotkę, jak każdą inną część siebie!




piątek, 18 lipca 2014

Poszukiwanie zaginionego Graala czyli mężczyzna idealny

Odnalezienie mężczyzny czy kobiety na całe życie czasami przyjmuje postać poszukiwań zaginionego Graala. Wiele się o nim słyszało, niewielu widziało, a jeszcze większa rzesza straciła życie podczas poszukiwań. Nie oszukujmy się, każdy ma jakiś obraz idealnego partnera. Czy ideał istnieje? Myślę, że tak, i warto do niego dążyć.

Kilkukrotnie spotkałam się z deklaracjami ze strony mężczyzn, iż dla nich najważniejszy w relacji jest seks. Czy to płytkie, złe i grzeszne? Nie! Jest w tym jakaś mądrość. Ciekawym jest jak cechy typu wygląd czy temperament, podczas udanego życia seksualnego potrafią zejść na dalszy plan. I nie oszukujmy się. dla kobiet jest to równie ważne. Z całej populacji moich koleżanek tylko jedna poszła na układ seks raz w miesiącu, w imię długoletniego związku. Reszta, gdy coś przestało działać, a próby naprawienia sytuacji nie pomogły, pożegnały się ze swoimi partnerami, kochankami, chłopakami. Bo czy warto się umartwiać? Jeśli ktoś w to wierzy to tak, ale jeśli ma zgoła inne podejście... Co ciekawe, w niektórych przypadkach, seks był jedynym punktem zbieżnym. Czy to źle? Nie. Czy to puste i płaskie? Nie. Widocznie oboje tego potrzebowali. Sama także byłam w relacji typu fucking friends, trwało to dwa lata, a po tym czasie znalazł się inny partner, na stałą relację. Czy czegoś żałuję? Absolutnie! Był to radosny, czysty seks pełen pasji i uwielbienia. Do tej pory jesteśmy przyjaciółmi, już bez seksu. Trafiłam na dobry materiał. Klasę w takich przypadkach potrafi zachować naprawdę niewielu. Zawsze w jego towarzystwie czułam się jedyna i wyjątkowa, nie było innych kobiet, choć oboje doskonale wiedzieliśmy, że były.  Ale o tym jeszcze opowiem.

Dla mnie nie ma smutniejszego obrazka, niż gdy siedzi obok siebie dwoje ludzi i nic ich nie łączy, no oprócz przyzwyczajenia, może kredytu i wzajemnego oskarżania o zmarnowane życie. Kiedy ona przestaje czuć się atrakcyjną, a on zostaje meblem. Umarli od środka. Zniszczyli, zabili siebie nawzajem. Dopadła rzeczywistość. Czy warto to ciągnąć? Dla mnie nie. A ty zdecyduj sama.

Nie rób ze świni konia wyścigowego. Mamy tendencję by dodawać innym więcej niż mają. Jeżdżąc Corsą nie wmawiaj innym, że to Mercedes. Ale jeśli nie stać cię na niego, i kochasz swoją Corsę, widzisz jak mało pali, całkiem dobrze się trzyma technicznie, to ok. Nie każdy musi mieć Mercedesa. Tylko nie zamydlaj sobie i innym oczu. Poznajesz kogoś. Spragniona jesteś miłości, bliskości, tak bardzo, iż wydaje ci się, że w imię celów wyższych to i owo przecierpisz. Masz rację. Cierpieć będziesz. Wszystko zależy od tego czy wiesz czego chcesz i potrafisz to wyegzekwować.

Mam kumpla który zawsze dzwoni jak jest źle. Widząc jego numer wiem, że coś jest na rzeczy. Szuka i pragnie miłości, jest miły, kochany, pocieszny, taki z sercem na ramieniu. W tęsknocie swojej tak zacietrzewiony, że brał co się napatoczyło. A napatoczyło się istne przeciwieństwo tego czego pragnął, czyli dobrej kobiety, harmonijnej relacji. Ta dziewczyna, jest zimna i oschła, w ogóle nie okazuje mu sympatii, a on najpierw chce kruszyć kopie, później się poddaje, odchodzi, wtedy ona płacze, błaga żeby wrócił. Ten kołowrót się nie kończy. On nadskakuje- ona się zamraża, on walczy, ale się poddaje i odchodzi, ona błaga żeby wrócił… Nie oceniam jej, nie oceniam jego, jednak coś tu nie działa jak powinno. Pytanie czy warto się męczyć?

Jeśli wiesz czego chcesz i nie robisz ze świni konia wyścigowego, prędzej czy później GO spotkasz. Tak działa świat, na tym polega prawo przyciągania, takie samo jak grawitacja. Przyciągasz to na czym się koncentrujesz, wokół czego krążą myśli. Więc bez aktów desperacji. Twój Graal już w drodze.

   






czwartek, 10 lipca 2014

Czy lubimy kobiety świadome swojej seksualności?

Stoi na przystanku, jest piękna, seksowna. Świadoma siebie, pełna seksu. Już od samego patrzenia można dostać orgazmu. Kobieta. Na owym przystanku jest 20 innych, ale to ona jest widoczna,  przyciąga, zaskakuje, zachwyca. Trudno od niej oderwać wzrok. Bogini. I wcale nie musi mieć w 100% świadomości, że tak jest. Po prostu jest sobą, lubi TO. To znaczy seks. Emanuje nim, a inni odbierają podświadomie tą informację. Czy to źle? Nie! Doskonale! Ważne co ma w sercu i głowie.

Często spotykam się z sytuacjami kiedy mężczyźni biorą się na odwagę, czy to na sucho czy mokro, po ognistej wodzie życia, i stwierdzają „ lubisz seks, widać to, bawisz się nim, jesteś otwarta”. Uznaję to za komplement. Co nie oznacza, że jestem nimfomanką, czy zaliczam co popadnie. Nie, ja lubię seks, cieszę się nim. Nie widzę w tym nic złego. Nie jest to moje narzędzie manipulacji czy środek do osiągania celu. Nie mam nic przeciwko, że faceci to czują. Jedni obejdą się smakiem, inni może zainteresują, albo zafascynują do utraty tchu. Ale pozwalam sobie na to, niczego nie wypieram, nie chowam w sobie.

Dlaczego kobiety się tego wstydzą? Przecież  każda chce być kochana, podziwiana, uwielbiana. Pragnie bliskości i czułości? Gdzieś dawno powstały blokady, brak akceptacji, pewności siebie, purytańskie wychowanie, zranienia. Utrudniacze.  Można to zmienić. Warto to zrobić.
Mężczyzna otwarcie mówiący o seksie jest ok., kobieta natomiast stanowi zjawisko. Jak tak otwarcie ona może o tym mówić? A w czym ona jest inna niż on. Utarło się, iż mężczyzna mający wiele kochanek jest akceptowany, ale kobietom nie wolno, bo zostaną nazwane kurwami. To także warto zmienić. Jesteś wolna, idź i baw się. Dlaczego nie?! Co do tego społeczeństwu, rodzinie, znajomym. Twoje życie więc  korzystaj jak uważasz.

Szczególnie ciężko mają młode dziewczyny, sama nie chciałabym wrócić do lat nastoletnich. Z moimi 29 latami bardzo mi do twarzy i nie mam potrzeby cofać się choćby o rok. Kobieta jak wino, z wiekiem nabiera aromatu. Młode wino szybko uderza do głowy, starsze się smakuje, ma różne nuty, aromaty… Młode niewiasty chcą się pokazać zamanifestować, udowodnić, że są do przodu.  Szukają siebie, mają jak najbardziej do tego prawo. Byle nie robić czegoś pod presją innych. Matki, która zabrania chociażby trzymania za rękę, czy ojca, który na samą myśl, że jego nastoletnia córka uprawia seks jest w stanie siekierą odrąbać wszystkie penisy w promieniu 3km. A prawda jest jedna i niezmienna, jak będzie chciała się doświadczać, to i tak to zrobi. Uwierz mi drogi tato.

A wracając do tych świadomych swojego ciała. Czy one są idealne? Nie. Bo nie ma ideału. Ale mają to coś. Coś wyjątkowego. Bez znaczenia jaki mają rozmiar XS cz XL, biust jak dwie jędrne główki kapusty (z której to lektury?), czy malutkie, takie idealne do rączki. Pupkę płaską czy jędrną i twardą. Usta małe czy duże… nie ma to absolutnie znaczenia. Faceci lubią ZADBANĄ naturalność. I nie mam tu na myśli zapuszczania wąsa, włosów na nogach i krzaczastych brwiach. Nie, nie, nie. Mam na myśli panią, która lubi siebie. Uśmiecha się do siebie i świata. Dba o urodę i nie gardzi modą- to zawsze dobrze robi na samopoczucie. No i nie wypierają swoich cielesnych potrzeb!

Czy każda z nas może taka być? TAK, jak najbardziej. Nie jest to przedruk z Cosmopolitan, więc nie będzie instrukcji obsługi. Jeśli chcesz taką być lub nią jesteś- gratuluję.

A jak to jest z mężczyznami? Identycznie tak samo. Jest 20 na przystanku, ale to od niego nie można oderwać wzroku, a w myślach wielu pań rodzi się marzenie. Ten czarujący uśmiech, chyba mam objawienie, omamy wzrokowe. To Ty istniejesz?! I niby taki jak inni, a jednak wyjątkowy.
 Ludzie świadomi siebie przyciągają, fascynują. Każdy ma inny sekret jak to się stało. Ale warto, naprawdę warto w to wejść i nie wypierać potrzeb, bo z tego nigdy nic dobrego nie wynika.

I pozostaje odpowiedź na pytanie:

Czy lubimy świadome seksualności kobiety i mężczyzn?

Ja uwielbiam!


A Wy?


wtorek, 8 lipca 2014

Klan Silnych Kobiet

  Poopowiadam trochę o sobie, bo lubię o sobie mówić. I o seksie też, nigdy nie miałam z tym problemów. Duża zasługa w tym mojej ciotki, która uświadamiała mnie w dość mocny sposób od dziecka. „ Tylko pamiętaj nie dawaj sobie niczego włożyć w pochwę, ani butelki ani kaktusa…”. Takie słowa do dziecka w czwartej klasie szkoły podstawowej. Ciotka była klawiszką w więzieniu, kobietą z potrzebami, o czym wiedzieli wszyscy w rodzinie. Miała co najmniej trzech partnerów życiowych, z każdym po sztuce dziecka.

 Te relacje były burzliwe, zagmatwane. Taka Moda na sukces, ale jedno trzeba przyznać, umiała o siebie zadbać, nigdy nie była męczennicą, nikomu nie tłumaczyła się ze swoich wyborów, zwrotów akcji, nowych mężczyzn. Na czym jak na czym, ale na „życiu intymnym” znała się dobrze. Tak jest i dziś, gdy w wieku prawie 60 lat nadal trzęsie rodziną, taka trochę mamma mafioza. Ku rozpaczy mojej matki, postanowiła wcześnie zacząć moją edukację seksualną. Bez oporów opowiadała o tym, że w wieku 18 lat zaszła w ciążę, bo chciała zobaczyć jak to jest, bo nikt jej nie powiedział co i jak. Od razu wpadła, z jakimś typem na potańcówce. W trosce żeby mnie to nie spotkało, wolała poinstruować.

Zawsze jak myślałam o rozpoczęciu książki o sobie, miała ona zaczynać się słowami „ Pochodzę ze stada silnych kobiet”. Tak jest, taka była babcia- uczyła mnie życia słowami „ krew nie woda, zaszłam zaraz po wojnie w ciążę bo takie były czasy”. Babcia była matką piątki dzieci z trzema facetami, a w jesieni wieku ciotka nadal patelnią przeganiała jej absztyfikantów. A miała kobieta prawo do szczęścia i miłości, ale całościowo o babci jeszcze opowiem, gdyż to była prze Postać. Moja matka trzymała cały dom w garści, na swój sposób, ale wyparła się cielesności, uprawiała białe małżeństwo i o niej też opowiem. Ciotka- bardzo otwarta, zawsze głosząca, że seks w związku jest bardzo ważny, a jego koniec, to koniec związku. Dziś nadal ma radosne pożycie. Pytacie skąd wiem? Bo u  nas się rozmawia bardzo otwarcie. Taka kobieca klika, kąpiemy się przy sobie, opowiadamy, zwierzamy. 

Jeden z moich chłopaków był w szoku, że mamy łazienne posiadówki.  Wszystkie razem nago paradujemy i tak było od kiedy pamiętam. Teraz gdy moja siostra ma dwie córki, nastoletnią i trochę młodszą, kultywujemy tradycje łazienkową bez skrępowania. Jeden z moich chłopaków był w szoku, gdyż on nikogo ze swojej rodziny nie widział nago. Pomimo bliskiej relacji z bratem, nie rozmawiają o penisach, wzwodach, seksie, innych.

 Nie zaprzeczam, mam uroczą rodzinę, kilka trupów w szafie, afer tych większych i mniejszych, ale otwartość w tej materii jest jednym z jej atutów. Niech tak zostanie.

Tak więc Klan Silnych Kobiet z Potrzebami i ich mężczyźni.


PS. Oficjalnie ostrzegam, iż blog będzie zawierał artystyczne obrazy wyrażające miłość i namiętność, więc wrażliwi muszą uważać na swoje słabe nerwy


W poszukiwaniu zaginionego penisa

  Czasami miłość do nas przychodzi nagle, nie wiadomo skąd, tak z wiatrem i słońcem. Czasami czekamy na nią całe życie, a tu nic, pustynia, głucha cisza. A żyć jakoś trzeba, ileż można oddawać się masturbacji i przeklejania z ramion do ramion. Czy to męskich- tych silnych, wątłych, pachnących, spoconych, jak i kobiecych- biuściastych, skromnie obdarzonych przez naturę, inteligentnych, mniej lotnych, zalotnych, kłopotnych. A w sercu wciąż pustka bo „ serce pojemne jak przedwojenna wanna i pragnienie by ją wypełnić” ( K. Nosowska ).

 Spotykamy różnych ludzi, tych którzy zostają z nami na całe życie oraz malutkie epizodziki. Czy to źle? Nie. Jest kolorowo, jest zabawa, trochę jak rodzynki w cieście, napotykasz na nie, rozgryzasz, czujesz na chwilę (tylko) cudowną słodycz. Można w pewnym momencie podjąć cudowny akt nawrócenia i porzucić to słodkie ciastko na rzecz większej idei, ale skoro się nie pojawia niech nacieszy się serce me, ma dusza. „ A ci co nie odchodzą, na zawsze zostaną”, niech tak będzie, ale do tego czasu…

Muszę coś wyznać. Mam cudowną zdolność przyciągania tych pięknych, romantycznych historii do swojego życia. Czasami trwają tyle co wypalenie się zapałki, mogę zadać sobie pytanie czy w ogóle to się wydarzyło. Może się przyśniło, co jest wielce prawdopodobnym, bo uwielbiam spać, ale nie! Został numer w telefonie, pamięć przyjaciółek, które hojnie obdarzyłam najświeższymi wydarzeniami. Z wypiekami na twarzy knułyśmy co dalej, co dalej!

A dalej bywa różnie. Tak jak z zakupami w hipermarkecie. Czasami idziesz po chusteczki higieniczne, a wracasz z nowymi perfumami, proszkiem do prania, jedzeniem dla psa. A idąc po nowy doskonały środek do usuwania plam, znajdujesz go, nabywasz i… okazuje się do bani. Więc go utylizujesz w sobie tajny sposób. A w głowie czai się pokusa, by wlać go do kawy nielubianej koleżanki z pracy.

Ale wracając do mnie. Uwielbiam te historie, uwielbiam nowych świeżych mężczyzn w moim życiu, gdy jeszcze wszystko może się stać prawdziwym. Ta magia, nutka niepewności, niepokoju, przereklamowane motyle w brzuchu. Też bywają, gdzieś trzeba je hodować, później w nocy uciekają przez ucho i wydostają się na świat. Przechodzą do innych zakochanych, zauroczonych, zaćmionych. Niech odchodzą, bo ile można nie spać i nie jeść…

Czy zawsze to musi być silna namiętność, pasja, wirujący seks? Seks w łazience, knajpie, na schodach i  podczas rąbania drewna (!!! ). Nie, nie zawsze o niego chodzi, o wiele ciekawsza, bywa silna więź emocjonalna, taka, że zatyka skrzela, oddychać nie możesz. Ktoś przechadza się po Twojej głowie z prędkością formuły 1, no i jak tu żyć, myśleć. Kiedy ktoś podbił cały Twój świat! Głupstwo, to Ty oddałaś się bez walki, jeszcze otworzyłaś komnatę sypialną rzecząc : „ bierz mnie, pieprz mnie i demoluj!!! Byle sprawnie, bom kobieta z potrzebami”.

Tak, tego bloga dedykuję wszystkim, a szczególnie kobietom z potrzebami i bez potrzeb. Oraz mężczyznom co te potrzeby także mają i na nie odpowiadają. Ja poopowiadam. My podyskutujemy. Wy się podzielicie. Bo cóż nam bliższego niż miłość, seks, namiętność, relacje, owacje i stakflacje.

Amen