Sponsorem
tego posta będzie słowo na M. I nie będzie to M jak miłość, ale M jak
molestowanie. To nie jest miły i wdzięczny temat jak: które szminki najlepiej
utrzymują się na ustach, ani jaka pozycja w łóżku da ci najlepszą satysfakcję.
Raczej należy do tych brudnych… o którym lepiej nie mówić, nie myśleć. Niestety
jest on zakrojony na szeroką skalę, nie wiem jak na świecie, ale na pewno w
Polsce. Niestety niewiele się dzieje, by coś się zmieniło. Czyli jest bardzo
źle.
Przerażającym jest zjawisko molestowania seksualnego. O tym się
nie mówi i nie myśli na co dzień. Idąc ulicą i widząc piękne kobiety,
dziewczyny, nie sposób myśleć, że mogłyby być skalane. A niestety doskonała
większość jest. Bardzo wiele osób obojga płci tego doświadcza. Obowiązuje zmowa
milczenia, a już tym bardziej nie pociąga się do odpowiedzialności sprawców.
Może to być wujek, przyjaciel rodziny, nauczyciel, kolega, znajomy, tatuś…
każdy. Kat- bo nazywajmy rzeczy po imieniu, oczywiście nie robi nic złego, to
że cię dotyka, maca, obłapuje, mówi sprośne rzeczy, sugeruje, gwałci… to
przecież nic takiego. Tak wyraża swoją sympatię, czuj jaki dotyka cię zaszczyt…
Dlaczego o tym piszę? Oczywiście z doświadczenia. Złego doświadczenia.
A kiedy wspomnę o tym jednej czy drugiej koleżance okazuje się, że one mają
podobne. Raczej nikt nie podejmuje tematu pierwszy, bo to wstydliwy rozdział
życia. Osoby dopiero się decydują się na zwierzenia, gdy ktoś inny się przyzna,
że miał podobne przeżycie. I jak na razie mam zastraszająco wysokie statystyki.
Prawie 100%. Prawie każda moja koleżanka czy znajoma miała jakiś chociażby
epizod molestowania na tle seksualnym. Osoby te przyjęły winę na siebie.
Najczęściej mówią, że to było tak dawno… po co o tym mówić. Wspominać. Tak,
było, minęło… Wieki temu… Jako dziecko, nastolatka… Nie, rodzina nie wie, bo to
wstyd. W sumie to nikt więcej nie wie…
Bardziej
obrzydliwe niż sam fakt zdarzenia, jest to, iż ofiara ma poczucie winy, a nie
oprawca. Ona nie powie nikomu, no bo jak… może to ona sama prowokowała,
zachęcała, nęciła. Bo jak tu się oprzeć takiemu świeżo rozbudzonemu ciału… to
jej wina… wielka wina… Albo już się z tym pogodziła. Temat zamknięty. No tak
zamknięty, bardzo hermetycznie. A dopóki się go nie otworzy to niewiele się
zmieni.
Ja też w
nią nie wierzyłam. Byłam na praktykach w szkole średniej. Właściciel
miejsca w którym je odbywałam był uznanym w środowisku autorytetem na skalę
krajową, a nawet światową. A to, że upatrzył sobie mnie, powinnam uznać za
zasługę. Tak samo jak to, że zwabiał mnie w oddalone od wszystkich miejsca i
macał obleśnie sapiąc do ucha. Opowiadał jaka to jego żona jest zła i zimna, a
ja go tak dobrze rozumiem. 16 latka doskonale rozumiejąca ponad 40latniego
faceta… Był bardzo zdziwiony dlaczego się opieram, wszak poprzednia
praktykantka odbywała z nim regularne stosunki śpiąc w jednym łóżku z jego
córką. Rano buźka w czółko dla córeczki na dzień dobry, kopa do szkoły i szybka
akcja w jej łóżku. Toż to z pożytkiem doczesnym i wiecznym dla takiej młodej
dziewczyny. Nauczy ją życia, pomoże zdobyć kontakty, zaistnieć w hermetycznym
środowisku. A to, że da mu trochę swojego ciała, przecież jej nie ubędzie…
Przemoc
jest zawsze zła, bez względu czy ma postać psychiczną lub fizyczną. Niestety
na dziś wymierzenie sprawiedliwości jest trudne do wyegzekwowania. Ofiara
oczywiście bierze wszystko na siebie, może to ze mną coś nie tak, ja zawiniłam,
ja zrobiłam, sprowokowałam. To wstydliwe, lepiej odpuścić temat. Ludzie nie
chcą o tym mówić, słyszeć. Nic dziwnego, że osoba która tego doświadczyła
obawia się obwiniania i ostracyzmu ze strony rodziny, bliskich.
Jakiś dłuższy czas temu o tym, że była molestowana mówiła Anka
Mucha. Tak, ta sama której przecież wszystko się w życiu udaje, jest sławna, ma
kasę, świeci na ściankach. Ludzie wolą oglądać na Pudelku co jadła albo w co
się ubrała, niż jak mówi coś ważnego. Wtedy zatykają uszy krzycząc: po co to
robi, kogo to obchodzi, po co się obnaża?! Po tych wyznaniach zalała ją fala hejtu.
Takich rzeczy się nie mówi. No właśnie mówi! Głośno i dobitnie. Po to, by
ofiary przestały czuć się osamotnione, bezsilne, a sprawcy bezkarni.
Rząd
podjął temat aborcji, a nie podjął tematu przemocy. Ale zrobię to ja.