wtorek, 8 lipca 2014

W poszukiwaniu zaginionego penisa

  Czasami miłość do nas przychodzi nagle, nie wiadomo skąd, tak z wiatrem i słońcem. Czasami czekamy na nią całe życie, a tu nic, pustynia, głucha cisza. A żyć jakoś trzeba, ileż można oddawać się masturbacji i przeklejania z ramion do ramion. Czy to męskich- tych silnych, wątłych, pachnących, spoconych, jak i kobiecych- biuściastych, skromnie obdarzonych przez naturę, inteligentnych, mniej lotnych, zalotnych, kłopotnych. A w sercu wciąż pustka bo „ serce pojemne jak przedwojenna wanna i pragnienie by ją wypełnić” ( K. Nosowska ).

 Spotykamy różnych ludzi, tych którzy zostają z nami na całe życie oraz malutkie epizodziki. Czy to źle? Nie. Jest kolorowo, jest zabawa, trochę jak rodzynki w cieście, napotykasz na nie, rozgryzasz, czujesz na chwilę (tylko) cudowną słodycz. Można w pewnym momencie podjąć cudowny akt nawrócenia i porzucić to słodkie ciastko na rzecz większej idei, ale skoro się nie pojawia niech nacieszy się serce me, ma dusza. „ A ci co nie odchodzą, na zawsze zostaną”, niech tak będzie, ale do tego czasu…

Muszę coś wyznać. Mam cudowną zdolność przyciągania tych pięknych, romantycznych historii do swojego życia. Czasami trwają tyle co wypalenie się zapałki, mogę zadać sobie pytanie czy w ogóle to się wydarzyło. Może się przyśniło, co jest wielce prawdopodobnym, bo uwielbiam spać, ale nie! Został numer w telefonie, pamięć przyjaciółek, które hojnie obdarzyłam najświeższymi wydarzeniami. Z wypiekami na twarzy knułyśmy co dalej, co dalej!

A dalej bywa różnie. Tak jak z zakupami w hipermarkecie. Czasami idziesz po chusteczki higieniczne, a wracasz z nowymi perfumami, proszkiem do prania, jedzeniem dla psa. A idąc po nowy doskonały środek do usuwania plam, znajdujesz go, nabywasz i… okazuje się do bani. Więc go utylizujesz w sobie tajny sposób. A w głowie czai się pokusa, by wlać go do kawy nielubianej koleżanki z pracy.

Ale wracając do mnie. Uwielbiam te historie, uwielbiam nowych świeżych mężczyzn w moim życiu, gdy jeszcze wszystko może się stać prawdziwym. Ta magia, nutka niepewności, niepokoju, przereklamowane motyle w brzuchu. Też bywają, gdzieś trzeba je hodować, później w nocy uciekają przez ucho i wydostają się na świat. Przechodzą do innych zakochanych, zauroczonych, zaćmionych. Niech odchodzą, bo ile można nie spać i nie jeść…

Czy zawsze to musi być silna namiętność, pasja, wirujący seks? Seks w łazience, knajpie, na schodach i  podczas rąbania drewna (!!! ). Nie, nie zawsze o niego chodzi, o wiele ciekawsza, bywa silna więź emocjonalna, taka, że zatyka skrzela, oddychać nie możesz. Ktoś przechadza się po Twojej głowie z prędkością formuły 1, no i jak tu żyć, myśleć. Kiedy ktoś podbił cały Twój świat! Głupstwo, to Ty oddałaś się bez walki, jeszcze otworzyłaś komnatę sypialną rzecząc : „ bierz mnie, pieprz mnie i demoluj!!! Byle sprawnie, bom kobieta z potrzebami”.

Tak, tego bloga dedykuję wszystkim, a szczególnie kobietom z potrzebami i bez potrzeb. Oraz mężczyznom co te potrzeby także mają i na nie odpowiadają. Ja poopowiadam. My podyskutujemy. Wy się podzielicie. Bo cóż nam bliższego niż miłość, seks, namiętność, relacje, owacje i stakflacje.

Amen 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz