środa, 6 kwietnia 2016

Kurwa warszawska czyli krótka charakterystyka Stołecznego Miasta Warszawa

Przez szereg lat zastanawiało mnie dlaczego tworzy się piosenki o Warszawie, a nie ma ich o innych miastach. Jako wrocławianka, przez bardzo długi okres czasu pałałam wielką awersją do niej i zarzekałam się, jak żaba błota, iż nigdy w niej nie zamieszkam. Prowadziłam nawet zażarte dyskusje z rodowitym warszawiakiem, że za żadne skarby. Aż kiedyś przypadkiem, 10 lat później, spotkaliśmy się na Marszałkowskiej, a ja już w niej mieszkałam od roku…

Mówią, że Rosja to nie państwo, to stan umysłu. Podobnie można powiedzieć o Warszawie. Kocha się ją lub nienawidzi. Grasz w tę grą lub odpadasz. Masz apetyt na sukces, to jest niewątpliwie odpowiednie miejsce, ale równie dobrze możesz ponieść spektakularną porażkę. Ja obecnie zdecydowanie zaliczam się do grona jej wielbicieli, co nie oznacza, że nie potrzebowałam zrobić sobie od niej przerwy, by przypomnieć sobie kim jestem i czego chcę. Bo o tym można łatwo zapomnieć w wirze wydarzeń.

Miasto skrajności. Obok wspaniałych zapierających dech w piersiach wieżowców, przeżytki PRL`u, obok kosmopolitycznego centrum, brudne, zapuszczone dzielnice. Kultura wysoka idzie ramię w ramię z disco polo, puszczanym rano sąsiadom na warszawskiej Pradze. Mamy Dom Handlowy Vitkac z markami Louis Vuitton, Chanel, Dior oraz PSS Społem pamiętający Gierka, za to nie pamiętający remontu. Ultra nowoczesne Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Techniki, jakby wsiąść do kapsuły czasu i przenieść się do lat 80tych i 90tych. Swoją drogą gorąco polecam i jedno i drugie. Wrażenia gwarantowane. To się kocha albo nienawidzi. Nie pozostaje natomiast obojętnym.

Kosmopolityczność. Niewątpliwie Warszawa ma w sobie powiew wielkiego świata. Czuje się ten typowy dla dużych stolic ruch, puls, intensywność, pęd. Na ulicach uświadczysz ludzi z całego świata, wszelkiej maści, kolorów, to także miejsce przyjazne mniejszościom. Jesteś biały, czarny, szary, jesteś gejem czy lesbijką. Masz 7 milionów tatuaży i kolczyków, lubisz Hello Kitty pomimo ukończonych 40 lat ? Nikogo to nie obchodzi. Każdy gdzieś biegnie, załatwia swoje sprawy. Jeśli ciśnie cię mała lokalna społeczność, to odpowiednie miejsce dla ciebie. Poszukujesz anonimowości, chcesz realizować swoje szaleństwa bez czujnego oka sąsiadów z drugiego końca wioski? Czuj się zaproszony.

Otwartość i szczerość. Tu przewidywalność nie ma racji bytu, możesz wyjść na ulicę, będzie mijał cię jakiś reżyser, wpadniesz mu w kadr oka, co spowoduje, że z dnia na dzień zostaniesz aktorem. Ktoś podejdzie i najnormalniej w świecie zaprosi na kawę, bo czemu nie… ładna pogoda, masz zgrabne nogi, fajny kapelusz. Nie zdziw się też, jeśli ktoś nieznajomy zapyta się wprost ile zarabiasz, jaki płacisz czynsz, co lubisz w łóżku czy cokolwiek. A jak będziesz śmierdzieć w komunikacji miejskiej- nie omieszka tego zauważyć. Warszawiacy są dość specyficzni, a raczej wyznają zasadę: szczerość ponad wszystko. Co możesz uznać za nietakt, dla nich jest naturalne. Więc motorniczy dostanie siarczystą uwagę, że ziemniaków nie wiezie, a kucharz, że zrobił niejadalne jedzenie oraz może sobie wsadzić je w dupę, a nie karmić tym ludzi.

American dream of life. Tu realnie może się on ziścić. Uwierz mi… nie wiesz co może cię spotkać na ulicy. Od pucybuta do milionera- jak najbardziej. Jedni swoją karierę budują latami, inni bang bang… są w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie lub poznali TYCH ludzi. To wystarczy. Szczęście, pracowitość, przebiegłość… wszystkie chwyty dozwolone. Idziesz na gońca, zostaniesz prezesem, liczy się jak się sprzedasz, o ile zawalczysz. Wszak złoto dla zuchwałych. Dziś nie masz grosza przy duszy i wpylasz zupki chińskie, jutro będziesz jadać u Amaro. Byle być otwartym i elastycznym, przechodzić z branży do branży… podążać za namiętnościami… lub pieniędzmi. Tu także możesz rozkręcić swój irracjonalny biznes. I to się będzie sprzedawać, bo ludzie mają zdecydowanie więcej pieniędzy niż w innych regionach Polski. Przypinki z kwiatuszkami czy serduszkami do szpilek? Proszę bardzo. Torebki damskie za 1000zł tylko dlatego, że w środku jest wybite twoje imię? Zapraszam. Torby szyte na rowery? Usługi pielęgnacji kwiatków w twoim domu? Wyprowadzanie chomika na spacer? Dania tylko z ziemniaka? Wszystko dla ludzi. Nie ma złych pomysłów, jeśli ktoś chce za to zapłacić. Masz odjechany pomysł? Tu on się sprzeda jak nigdzie indziej w Polsce.

Kurwa warszawska. To określenie ukułam na własne potrzeby, świetnie obrazuje specyficzną grupę ludzi którzy za kilka groszy sprzedaliby ojca, matkę i wątrobę. Nie ma skrupułów, sentymentów, liczy się żywy pieniądz. Tu na lojalność ciężko liczyć. Relacje raczej są płytkie i czysto biznesowe. Rozmowa z obcą osobą zaczyna się od tego czym się zajmujesz oraz szybkiej analizy czy czasami się komuś do czegoś nie możesz przydać. Szkoda, że nad głową nie można nosić wielkich billboardów reklamujących swoje kompetencje i pomysły, byłoby znacznie łatwiej. Jesteś ważny o ile jesteś utylitarny do czyjegoś projektu. Bo teraz są tylko projekty. Nie pracujesz, realizujesz projekt, nowy, świetny, innowacyjny…

Biznesy wiatrem podszyte. Przechadzając się Krakowskim Przedmieściem lub Placem Zbawiciela, można mieć wrażenie, że wokół sami ludzie sukcesu. Buty obowiązkowo Airmaxy czy Conversy, torebki od Korsa po Chanele i LV. Ciuszki od Kupisza czy by Insomnia. Sieciówki są passe. Teraz ubiera się u rodzimych projektantów. Obok ludzi realnie bogatych, pełno jest tych którzy mają wielkie aspiracje podparte kartą kredytową, niezapłaconymi fakturami, komornikami. Na ulicach super fury w leasingu, ale za to Porshe czy Bentlay. Jest lans, jest bans.

Client service. Gdzie jak gdzie, ale w Warszawie ludzie wiedzą, że za dobrą obsługą idą pieniądze. Nie mówię o wcześniej wspomnianych Społemach, bo tam panie robią łaskę, że obsługują. "Dzień dobry" nie usłyszysz, a doskonale odczujesz w co je możesz pocałować. Mówię o knajpach, a szczególnie tych  w Centrum. Zadowolony klient hojnie rzuci tipem. Niejeden kelner czy barman z tej hojności zbudował dom czy dorobił się niezłej fury. Nie musisz mieć nie wiadomo jakich zdolności czy wykształcenia, by jako kelnerka czy barmanka wyciągać 3 000, 4 000, 5 000 miesięcznie. Jeśli masz podejście do klienta, ładną buźkę lub powiesz, że mulle są dziś niejadalne, on otworzy przed tobą swój portfel. Bo ma taki kaprys. Tylko nie oceniaj po pozorach. Ktoś zamówi jedno piwo za 20zł i zostawi ci 50zł bez reszty. Inny zrobi rachunek na 500zł i nie dostaniesz ani złotówki. No risk no fun. Wyglądający jak milioner okaże się gołodupcem, a kloszard spadkobiercą fortuny.

Jesteś produktem. Albo się sprzedasz albo nie.
Warszawa to miasto, po którym trzeba umieć się poruszać i mówię nie o topografii miasta. A raczej o jego specyfice, mentalności mieszkańców. Ja lubię ten ruch, nieprzewidywalność. To miasto nie śpi. Zawsze coś się dzieje. Ale nie bez przypadku to Wrocław jest stolica kultury. Bo tu robi się interesy, a nie zajmuje wzniosłymi ideami, no chyba, że idzie za tym konkretna kasa. Osiąga sukcesy, robi karierę, można ponieść też porażkę, zbankrutować, źle zainwestować. Ale na pewno nie można się nudzić. Czasami istnieje ryzyko przesytu, wtedy należy się ewakuować i zastanowić co dalej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz