niedziela, 24 kwietnia 2016

Trudne związki. Nie tylko ludzkie

Ludziom bardzo często się wydaje, że są wybitnymi specjalistami w komplikowaniu sobie życia. Wchodzeniu w nieoczywiste relacje, błądzeniu i cierpieniu, zagryzanym chwilami radości. Ale Niebezpieczne Związki przytrafiają się nie tylko ludziom…

Konno jeżdżę od dziecka i relacje które te zwierzęta nawiązują ze sobą oraz z ludźmi, są fascynujące.

Fidryna- piękna, subtelna, zdolna klaczka. Cała kara, delikatna i piekielnie utalentowana. Jak przystało na końską arystokratkę, nawet jak się wkurzy to tak stanie dęba, żeby nikomu nic ci się nie stało. Delikatnie manifestuje swoje niezadowolenie, trudno ją zdenerwować. Nigdy nie nadepnęła na człowieka, nie otarła czy przycisnęła do ściany (tak, tak, niektóre konie tak lubią, sprawdzają ludzką wytrzymałość. Kiedyś tak zrobił mi ogromny ogier, udało mi się wydostać, ale to była bardzo krucha sytuacja. Siły psychicznej nauczyłam się także na koniach… trzeba mocy by zdominować takie wielkie, silne i nieokiełznane zwierze). Jednym, słowem jest wspaniała, subtelna i delikatna. Bardzo ją lubię.

Jej przyjacielem życia jest wałach Bandi. W typie przerośniętego- chłopca. Wielki, silny i... głupi. Może nie głupi, ale uparty maksymalnie. Można bata na nim połamać, krzyczeć, siłować się, a on i tak zrobi swoje. Choć czasami  bywają przebłyski w jego wielkiej głowie, to trudny materiał genetyczny. Poprzedni właściciele traktowali go jak dużego psa. Niewiele wymagali, karmili smakołykami. Wyrósł rozpieszczony i egotyczny.  W obsłudze preferuje mężczyzn, silną rękę i działanie siłowe. Nadobna niewiasta niewiele na nim pojeździ. Lubi być ostro trzymany za ryj, wtedy czuje że żyje. Zamiast 3 godzin siłowni, wystarczy z tym Panem 40 minut w siodle.

Ona delikatna i zwiewna. On jak walec drogowy. Żyją razem, a dziwność tej sytuacji polega na tym, że ona go uwielbia, a on ją… nie. Jeśli nie ma go w pobliżu, szuka go i rży  wystraszona. Można powiedzieć, iż wypełnia jej świat. Natomiast on jak przystało na macho, traktuje ją dość ambiwalentnie. Wyżera jej siano, jak ktoś ją głaszcze, a nie jego, obrywa od niego kopniaki. Kiedy przychodzi się poocierać, on  ma to gdzieś i sobie odchodzi. Podpuszcza ją by wchodziła w elektrycznego pastucha (miała obcięte wąsy przez poprzednich właścicieli, co upośledziło jej czucie, więc nie wyczuwa przepływającego prądu, ale co tam czucie, ładniej to wygląda...) i zostaje kopnięta prądem. Czyli ewidentnie ją podpuszcza. Wpycha ją w kałuże, choć wie, że ona tego nie lubi... Jest dla niej okropny...a ona... dałaby się za niego pociąć. Kiedy głupol zablokował się na leżąco w swoim boksie, bo wykopał dziurę i nie mógł wstać, to tak rżała, że obudziła w nocy właścicieli żeby go uwolnili… Obawiam się analogicznej sytuacji, on niewiele by się przejął. Spał by dalej albo patrzył jak się biedna męczy.


To takie pocieszenie, że ciężkie relacje nie towarzyszą tylko nam. Oni raczej tak będą siebie znosić do końca. My na szczęście możemy podejmować decyzje, analizować, obierać inną drogę i szukać szczęścia jeśli go nie zaznajemy. W naszym przypadku nic nie jest na zawsze, o ile nikt się nie uprze. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz