czwartek, 19 maja 2016

Jak nie dać się wykastrować kobiecie

Patrzę i obserwuję. To co widzę wcale mi się nie podoba. Mamy erę silnych kobiet. Kobiet, które muszą być silne, bo częstokroć same zgotowały sobie taki los. Już nie muszą jeździć na traktorach, ale często trzymają w garści zbyt wiele. Czy to dobrze? Oczywiście, że nie. Bo z jednej strony muszą być silne- bo muszą, a z drugiej robią coś strasznego...kastrują WAS- facetów. Robią to z mężami, chłopakami, synami i wnukami. A później się dziwią, że nie macie jaj. Płaczą "gdzie ci mężczyźni", a nie potrafią uszanować męskości.

Panowie. Dziś odezwa do WAS. Nie dajcie się wykastrować! Na potęgę Posępnego Czerepu, ku chwale swojej i ojczyzny. Lub kogokolwiek chcecie...Ale zróbcie coś z tym.

Kobieta nie będzie szanować mężczyzny którym może rządzić.
Mężczyzna który nie ma swojego zdania, który oddaje swoje życie we władanie kobiecie, jest z góry przegrany. Traci swój autorytet w jej oczach. Może na początku jej się to podoba, ale za chwilę będzie stękała, że wszystko jest na jej głowie. No jest, bo sama tego chciała...Będzie nim pomiatać i ustawiać. Wystąpi także brak szacunku jeśli nie może na nim polegać. Kiedy w chwilach kryzysowych to ona musi stoczyć walkę, a nie on. Niestety matki często chowają swoich synów na pizdofletów, którym nic nie wolno. Bić- absolutnie bo się spocą, łazić po drzewach, bo to niebezpieczne, umyć naczyń, bo mamusia to zrobi lepiej. A w razie W sama się wszystkim zajmie. Nie wiedzą później jak walczyć o swoje, nie mówiąc już o niewiaście. Kupią sobie rurki, stoją 3h w łazience i w sumie nie wiadomo o  co z nimi chodzi. Taka hodowana roślinka oczekuje później od kobiety wszelkiej decyzyjności i stawania do boju. Niestety związek z takim panem potrafi przetrwać o zgrozo bardzo długo, ku męczarni jednej i drugiej strony.

Chcesz być męski w swoim pojmowaniu i szanowany przez kobietę? Miej swoje zdanie, pasje, waleczne serce i odwagę. Nie siedź w łazience dłużej od niej. Daj jej poczucie bezpieczeństwa i tego, iż można na Tobie polegać.

Nie pytaj jej czy możesz wyjść na piwo z kolegami, bo jeśli musisz to robić to znaczy, że coś jest nie tak. Nie mówię, że masz być bucem i arogantem, nie liczyć się kompletnie z jej zdaniem.
Jednakże, aby to była zdrowa relacja, musisz funkcjonować także poza nią. To znaczy mieć kumpli, przyjaciół, znajomych. Zamykanie się w swoim światku 1:1 jest fajne we wstępnej fazie. A później się robi jak woda w stawie, lekko stęchle i cuchnąco. Natomiast jeśli jej się to nie podoba, to zastanów się jaki jest tego powód. Zazdrość, zaborczość, nieufność? Czy tego chcesz doznawać przez najbliższe miesiące czy lata swojego życia?! A jeśli ona nie potrafi zorganizować sobie czasu bez ciebie, to także oznacza, że z nią coś nie tak.


Odmawia ci seksu? To bardzo źle...
Za Freudem nie przepadam. Uważam, że był popieprzony i miał równie popieprzone w głowie. Ale nie zaprzeczam, że niektóre jego wnioski są bliskie z prawdą i rzeczywistością. Jedną z podstawowych potrzeb faceta jest aktywność seksualna. Manipulowanie facetem przez seks, jest stare jak świat. Zastanów się tylko czy godnym partnerem jest ktoś, kto tobą manipuluje. Brak seksu podkopuje u panów poczucie własnej wartości, sprawczości. Odbiera energię życiową, wchodząc już takie bardziej energetyczne obszary. Co tu dużo mówić. Mężczyzna jest stworzony do seksu. Nie mówię, że jest zwierzątkiem i jak poczuje chuć, ma iść w tango jak wygłodniały wilk. Mówię natomiast, że to bardzo ważna strefa budująca jego obraz siebie. Mój znajomy kumpel prawnik, specjalizujący się w rozwodach, zawsze powtarza: koniec seksu to koniec związku. Prędzej czy później to musi runąć. Albo może ruszyć w kierunku zdrady.


Współistnij, ale nie uzależniaj się i nie rzucaj wszystkiego.
Mam wrażenie, iż ludzie błędnie postrzegają bycie w związku. Dobry związek daje możliwość rozwoju, wzrostu, a nie hamuje go. Nikt nie może od ciebie wymagać porzucenia wszystkiego, odcięcia się od świata zewnętrznego i kompletnego skupienia na drugiej osobie. Czym innym jest współistnienie, a czym innym uzależnienie. Niestety bardzo często słyszę od mężczyzn, że oni już nie chcą związku, bo w poprzednim tyle poświęcili, tak się wypalili, że już nie są w stanie. To nie była relacja, ale jakieś więzienie. Nic dziwnego, że po więzieniu można mieć traumę. Często sami się daliście tam zamknąć. Dobrze jednak wyciągać wnioski na przyszłość. Druga osoba ma być wsparciem i inspiracją, a nie blokiem i hamulcem. Są ludzie pełni życia, którzy pod wpływem nowej miłości gasną, zamykają się i przestają funkcjonować. Mieli pasje, zainteresowania, grali na perkusji czy zbierali zapałki, teraz nastały nowe rządy którym się podporządkowali i nic po tym nie zostało. Tylko praca, dom, rozczarowanie i pustka. Wspólne siedzenie na kanapie, obżeranie się i obwinianie o niespełnione ambicje, jeszcze nikomu dobrze nie zrobiły. To jest akurat pewne.

Wolność i zaufanie to największy dar jaki można dać z siebie drugiej osobie. Trzeba go też umieć dla siebie wyegzekwować. A seks...nie bez powodu panowie możecie się prokreować do śmierci...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz